Ostatni dzień polowania tradycyjnie rozpoczęliśmy pobudką o 5.30 i tu ku naszemu zdziwieniu za oknami izby oślepiał blask zimy. W nocy sypnęło śniegiem i przyszedł dziadek mróz, malując szronem konary drzew. Z okna był przepiękny widok, na dole zapora wodna a wokół malownicza zima. Trudno było uwierzyć , że w dniu wczorajszym do samego wieczora padał uciążliwy obfity deszcz a tu wciągu kilku godzin pejzaż zmienił się do niepoznania. Widok ten zapierał dech w płucach i robił niesamowite wrażenie, wyglądało jakbyśmy wylądowali na Syberii w samym centrum zimy. Szybko ogarnęliśmy sprawy kulinarne i osobiste i czym prędzej do piesków. Na zewnątrz okazało się że leży niezła warstwa śniegu a mrozek łagodnie łaskocze po policzkach. W duszy budził się niepokój a zarazem pytanie, jak będzie dzisiaj wyglądało polowanie. Warunki pogodowe zmieniły się na bardzo korzystne, warstwa śniegu w zależności od miejsca była różnej grubości. Na obrzeżach puszczy powstały nawet niewielkie zaspy śniegu. Wiadomym było, że ubrania musimy dopasować do panujących warunków zimowych no i przydałoby się zabrać ze sobą odrobinę wspomagacza. Temat został szybko ogarnięty i po chwili stawiliśmy się na miejscu zbiórki w pięknej leśniczówce z hotelem dla dewizowców. Krótka odprawa i wyjazd autokarami do puszczy. Pierwszy miot rozpoczynał się od pól uprawnych w stronę młodników i dorodnego lasu. Po wyjściu z autokaru w odległości ok. 200 m od zagajnika psy zaczęły ciągnąć górnym wiatrem i napinać smycze. Otrzymałem pozwolenie od rozprowadzającego na przemieszczenie się z psami w kierunku zagajnika. Naganka rozstawiła linię na drugi brzeg zagajnika . Ja wpuściłem psy w młodnik i podążając za nimi kierowałem się w kierunku linii myśliwych. Po kilku sekundach psy zniknęły mi z oczu a ja przebijając się przez śnieg i gęstwiny szukałem najłatwiejszej drogi aby być jak najbliżej psów. Zauważyłem na dębince buchtowanie w głębokim śniegu i tropy dzików.
Nagle usłyszałem łajanie psów, co było dla mnie najpiękniejszą muzą. Psy zagrały w kilku miejscach, słychać było trzask łamiących się gałęzi i gon psów w kierunku linii myśliwych. Ta sytuacja napawała nadzieją że ostatni dzień tego polowania będzie zupełnie inny od poprzednich. Dobry początek pomyślałem, psy ledwie weszły do lasu już mają dziki. Moje domysły potwierdziły się natychmiast, padły strzały na flance i na linii myśliwych. Psy grały przez dłuższą chwilę w różnych kierunkach. A więc nie wszystkie dziki wyszły na myśliwych, wataha się rozbiegła a psy ponownie je dochodzą i wypychają na strzał. W moim kierunku czyli do tylu nie wrócił żaden dzik. Na linii padło 7 dzików a kilka uszło nie strzelanych. Część piesków rozgrzanych akcją poszło za miot i nie zdążyło zabrać się na kolejne pędzenie, które miało się odbyć w innym kompleksie leśnym. Nie stanowiło to większego problemu ponieważ w zapasie mieliśmy jeszcze kilka psów, które też chciały poszaleć w łowisku. Tak też się stało, myśliwi pojechali swoim autokarem ustawiać się na linię a naganka i podkładacze z psami drugim autokarem. Jeden z nas pozostał w pędzonym miocie i oczekiwał na powrót psów. Kolejny miot okazał się jeszcze bardziej obfitujący w zwierzynę, dziki wypchnięte zostały na linię myśliwych. Tylko nielicznym nieudało się umknąć przed psami, więc musieliśmy interweniować przy tych, którym się to nie udało. Wyniki widoczne były na linii myśliwych i w końcowym etapie tj. na pokocie. Polowanie tego dnia w scenerii zimowej przebiegało wyjątkowo pomyślnie, wszyscy byli zadowoleni i panowała radosna atmosfera. Ostatni dzień polowania zdecydowanie poprawił wynik pozyskania zwierzyny oraz zatarł niemiłe wrażenia z powodu uciążliwych warunków pogodowych.
Postrzałek odnaleziony przez psy.
Psy dzielnie pracowały w miocie, a postrzałek był owocem ich pracy.Dzik nie miał szansy się zagubić.
Obecność łosi nie przyciągała uwagi psów, zostały zlekceważone i swobodnie oddalały się z miotu.
Pan Jeleń został wyprowadzony na linię myśliwych i nie był to odosobniony przypadek. W następnym miocie pozyskany został dorodny Jeleń Byk.
Pozostałe polowania odbyły się już w nowym sezonie jesienno- zimowym 2014/15
Polowały grupy myśliwych krajowych z ALP- Administracji Lasów Państwowych (Dyrektorskie), jak też z zagranicy Belgowie, Niemiec czy np. grupa Duńczyków - którzy okazali się bardzo sympatyczni i gościnni fundując na zakończenie pamiątkowe koszulki i napoje procentowe. Poniżej kilka fotek z takiego polowania.
Mateusz ze swoim młodym pupilem o imieniu "RIKO" wcześniej nazywany (AMOR) od ARY.
CH.P."GABO" ze swoim Panem po zakończonym miocie.
" Gabo " dzielnie wypchał dziki na linię z czego dwa zostało pozyskane przy jego obecności.
Pieski po zakończonym pędzeniu przybrały barwy biało-czerwone.
Przed zasłużonym posiłkiem Wojtek ze mną, forumowym (Ryho)
Wspólny posiłek .
Lisiura (Mykita) chciał przebiegnąć przez drogę.
Nasza grupa podkładaczy z karelami bez SEBY bo właśnie robił pamiątkowe zdjęcie.
Grupa naganiaczy po zakończonym polowaniu.
Wszyscy razem podczas uroczystego pokotu z sygnałami myśliwskimi.